niedziela, 9 grudnia 2012

Lüneburg

Kilka lat temu na lekcji niemieckiego czytałam o przepięknym jarmarku świątecznym w Lüneburgu (podobno jednym z dziesięciu najpiękniejszych w Niemczech), jednak nigdy nie udało mi się go odwiedzić. Dopiero wczoraj moje małe marzenie się spędziło.  Samo miasteczko jest bardzo urokliwe pełne starych  ale zadbanych kamienic. Po drodze na plac przed ratuszem, na którym położony jest jarmark, mija się Platz Am Sande. Na nim również znajdowało się kilka stoisk ze słodyczami i innymi świątecznymi przydasiami ;)


Po kilku krokach moim oczom ukazał się Ratusz, niestety zdjęcia robione przez nieudolnego fotografa nie oddają jego piękna.  Dodatkowo na jego balkonie stała orkiestra, która umilała spacerującym czas muzyką.















Miejsce warte polecenia, chociaż ja osobiście nie umieściłabym go na liście. Mam jednak nadzieje ze wiosna lub latem uda mi się jeszcze powrócić do Lüneburga, bo miasto samo w sobie jest piękne.

niedziela, 2 grudnia 2012

Zima w ogrodzie

I tu przyszła zima. Ale myślę ze nie wszystkim się to spodobało, to maleństwo, zupełnie nie załapało żeby zapaść w zimowy sen.
 

środa, 14 listopada 2012

Jesień w Parku

Ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza, więc jak tylko przestało padać postanowiłam udać się na wycieczkę i oczywiście poszukiwanie skarbów. Park do którego się udałam znam i lubię od lat, ale nie miałam pojęcia, że mieszka tu duch. To była moja druga próba odnalezienia tego skarbu, pierwszą przerwał ulewny deszcz. Przy drugim podejściu też mnie trochę zmoczyło, widocznie Duch bronił  jak mógł,  żeby nikt mu nie przeszkadzał. Tym razem jednak się udało i stanęłam oko w oko z duchem. A nawet udało mi się zrobić mu zdjęcie.







Nie wiem z czym Wam kojarzy się jesień, mi z kolorowymi lisci i oczywiście z grzybami.  Tym razem zamiast grzybobrania była zabawa telefonem.  I utrwalanie skarbów jesieni na dysku.





czwartek, 20 września 2012

Spotkanie z tygrysem

Niedzielna wyprawa miała na celu spotkanie oko w oko z tygrysem, a skończyła zakochaniem w małym lewku (niestety nie pozwolono mi zabrać kotka do domu ;)). Celem podroży był park z tygrysami, położony w Dassow, małej miejscowości położonej nad morzem Bałtyckim.
Park sam w sobie jest niewielki ale przeuroczy. Wart polecenia szczególnie dla rodziców z dziećmi. Dla nich przygotowanych zostało wiele atrakcji jak np przygotowywanie pokazu cyrkowego z ich udziałem. Ale i dorośli mogą tam spędzić kilka miłych godzin. To co zauważyłam na początku, to, że przebywające tam zwierzęta wyglądają na szczęśliwe. Może tez o tym świadczyć fakt, ze 15 tygodni temu pojawił się nowy mieszkaniec, mały lewek o wdzięcznym imieniu Kerl. Mamą jego jest biała lwica Ava, również przebywająca na terenie parku. Niestety mama nie zajęła się maluchem i musi on być karmiony butelką. Mimo to wyglądał na zadowolonego, a w charakterze "starszego brata", bardzo dobrze sprawdzał się ok 12 letni syn tresera zwierząt. A oto i przeuroczy maluch, który jak się dowiedziałam za niecałe dwa trzy miesiące będzie w stanie odgryźć palec. 

Zdjęcie pochodzi ze strony parku (http://www.tigerpark.de/) i zostało umieszczone za jego zgodą. Wszystkie prawa należą do niego.












A oto i mama malucha (biała lwica na zdjęciu poniżej) w otoczeniu innych lwic (więcej zdjęć zwierząt można znaleźć na stronie parku w oficjalnej galerii)

Zdjęcie pochodzi ze strony parku (http://www.tigerpark.de/) i zostało umieszczone za jego zgodą. Wszystkie prawa należą do niego.













Na terenie parku poza lwami można było jeszcze spotkać tygrysy, szczególnie jeden przykul moją uwagę. Gdzieś z zakamarków swojego wybiegu wyciągnął duży plastikowy talerz, i ganiał z nim po całym wybiegu.


Więcej zdjęć tygrysów na stronie parku w oficjalnej galerii.


Poza drapieżnikami można było jeszcze pooglądać inne zwierzęta, jak wielbłądy, lamy, alpaki. 


Oraz całą gromadkę królików

Po wycieczce w parku, przyszedł czas na krótką wycieczkę po Dassow i poszukiwanie skarbów. Ale o tym w kolejnym wpisie.....

środa, 29 sierpnia 2012

Odrobina zieleni w mieście

Niedzielne poszukiwania zaowocowały odnalezieniem ośmiu skarbów i kilku ciekawych miejsc. Jednym z nich był niewielki lasek, ot dosłownie kilka drzew a pomiędzy nimi ludzie z okolicznych bloków i ogródków działkowych nasadzili ogrodowych krzewów. Nie obeszło się bez ciekawskich pytań, pani spacerującej z psem. Jak wiadomo poszukiwania skarbów zawsze wymagały dyskrecji. Nie mogłam wiec na pytanie spacerującej pani czego szukam odpowiedzieć po prostu, że skarbu. Zaczęłam wiec wychwalać urodę okolicznych krzaczków i ich niezwykle umiejscowienie ;) Pani za to powiedziała, że jak jeden krzaczek uschnie, to na jego miejsce wsadzany jest następny. A oto kilka wypatrzonych perełek.




Przy okazji odkryłam ile frajdy możne sprawić robienie zdjęć komórka a później ich obróbka. Nie sądziłam, że takie małe urządzonko możne mieć tyle możliwości.

sobota, 25 sierpnia 2012

Skarby w Othmarschen

Dziś poszukiwania zaprowadziły mnie w okolice przystanku metra w Othmarschen, jednej z dzielnic w zachodniej części Hamburga. Nazwa dzielnicy tak jak i sąsiednich pochodzi prawdopodobnie od imienia imienia osadnika frankońskiego Othmer w dziesiątym wieku i oznacza po prostu dom Othmera ale jest możliwe że pochodzi od wilgotnego podłoża (Marschboden). Po raz pierwszy nazwa ta pojawia w 1317 właśnie jako Othmarshusen (czyli dom Othmara). W średniowieczu Othmarschen była to niewielka osada rolnicza należąca do hamburskiego kościoła St. Petri zaś od 1547/1548 do nowopowstalego kościoła w Ottensen. Mniej więcej w połowie 18stego wieku okolicach dzisiejszej ulicy Elbchaussee zaczęły powstawiać pierwsze domy bogatych kupców. Ohtmarschen z wioski rolniczej przemienilo sie w miejskie przedmieścia. W 1868 weszło w skład pruskiej prowincji Schleswig-Holstein. W 1882 zostało pierwszym przystankiem kolei podmiejskiej łączącej Altone z Blankenesse. W 1883 producent Ferdinand Ancker założył wspólnie z innymi akcjonariuszami konsorcjum, które zrealizowało projekt budowy dzielnicy willowej, nazwany miastem-ogrodem dla bogatych. Na przełomie 1937/1938 zostało Othmarschen razem z Altoną włączone do Hamburga.

Jeden ze skarbów znajduje się na położonym niedaleko metra skwerku. Udało mi się tam wypatrzeć całkiem ładny domek dla ptaków


oraz drzewo o nietypowym pniu


Czasem się zdarza, że odkryte skarby same w sobie są perełkami. Tak zdarzyło się dzisiaj. Pierwszy odnaleziony dziś skarb znajdował się w niezbyt ciekawej okolicy, ale jego twórca włożył w jego wykonanie dużo serca i talentu. Był to prawdziwy mały sejf, żeby się do niego dostać trzeba było najpierw otworzyć kłódkę a następnie wyszukać określone elementy na obrazku. Dopiero po ustawieniu na nich magnesów możliwe było otwarcie drzwiczek. A sam obrazek z magnesami wyglądał tak:


I kolejny tego samego autora, tu trzeba było odpowiedzieć na pytanie i odpowiednio ustawić obrazki, żeby mechanizm blokujący drzwi ustąpił.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Niebieski port

Ostatnio wybrałam się na spacer do portu, okazją do wycieczki było podświetlenie portu na niebiesko. Niemiecki artysta Michael Batz już po raz kolejny zmienia barwy portu. Po raz pierwszy było to w 2006 roku i okazja były mistrzostwa świata w piłce nożnej. Kolejne zmiany oświetlenia portu związane są z Hamburg Cruise Days. Idea zmiany oświetlenia jednym się podoba innym nie. Ale na pewno przyciąga wielu spacerujących i fotografów, którzy spędzają na Landungsbrücken długie godziny, podziwiają port od zachodu słońca aż do późnych godzin nocnych. Ja też próbowałam swoich sił w fotografowaniu, ale cóż komórka nie jest najlepszym do tego aparatem.


Oczywiście na zdjęciach profesjonalistów wygląda to bajkowo. Kilka z nich można znaleźć na oficjalnej stronie imprezy

I jak to ostatnio bywa wprawa ta była połączona z poszukiwaniami. Tym razem celem było odnalezienie Auf dem Stintfang . Mimo, że w tym miejscu byłam kila razy jakoś nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na rosnące tu winorośle. Jest to najbardziej wysunięta na północ winnica w Niemczech. Winorośle zostały podarowane Hamburgowi przez Stuttgarter Weindorf, która od wielu lat odwiedza również Hamburg. I muszę przyznać, że owoców miały całkiem sporo.